Atak wilka na człowieka - w obiektywie zoopsychologa

W etogramie natura zawarła instynkt oparty na wyborze strategii przetrwania - w obronie, procesie rozmnażania, w relacjach drapieżnik-ofiara.

Atak wilka na człowieka - w obiektywie zoopsychologa
Autorem zdjęcia jest Bartek Mika, fotograf przyrody, który doskonale uchwycił dystans i ulotność spotkania z dzikim szarym wilkiem.
Istnieje pewna cierpliwość dzikości – niestrudzona, natarczywa, wytrwała jak samo życie – [..] cierpliwością tą włada dzikie życie wtedy, gdy ma się pożywić innym życiem.

— Jack London, "Zew krwi".

Parę lat temu w amerykańskich mediach pojawił się lakoniczny news o studentce uratowanej (prosto z drzewa, na które się wspięła) przez załogę helikoptera stanowego departamentu środowiska (Department of Natural Resources) po tym, jak otoczyły ją wilki z północno-wschodniego rejonu Winthrop w stanie Waszyngton, popularnego terenu rekreacyjnego.[1] Z doniesień wynika, że najprawdopodobniej rzeczone wilki odpoczywały, drzemały, ogólnie przebywały na znajomym obszarze spotkań grupy rodzinnej, gdy alarmująca (na drzewie ponad nimi) osoba czuła się otoczona.

Bardzo trudno uwierzyć w grupę wilków wytrwale czekającą, aż upatrzona ofiara ponownie pojawi się w zasięgu (np. zejdzie z drzewa), skoro fundamentem strategii ich polowania ma być dynamika sekwencji drapieżnej psowatych. Nagły, błyskawiczny sus z cierpliwego zaczajenia w ukryciu cechuje drapieżne kotowate – dzikie i domowe – przy czym zwykle czatujące samotnie (poza lwami), w przeciwieństwie do kompleksowych strategów, jakimi są wilki. Tymczasem wilki migrują grupowo – po swoich rewirach (znaczenie zapachem, eliminowanie intruzów) lub poszukują nowych (problem liczebności populacji, zróżnicowanie genetyczne).

Większość zwierzęcego behawioru pozostaje instynktowna – oparta na genetycznych uwarunkowaniach, naturalnie dziedziczonych predyspozycjach zwierząt (w tym ludzi) do procedowania wzorców zachowań wiedzionych impulsem, stymulowanych przez dedykowane bodźce środowiskowe. Trzy kluczowe warunki do spełnienia – pewność bezpieczeństwa, dostępność pożywienia, szansa na reprodukcję[2] – korelują ze środowiskiem, które zapewnia zwierzęciu dobrostan.

  • Pojedynczy dziki wilk (zdrowy, satelitujący, bez społecznego wsparcia grupy rodzinnej) może zaatakować, jeśli poczuje się zagrożony i/lub brak możliwości ucieczki (ograniczenie przestrzeni, unieruchomienie) konfrontacja, indywidualna decyzja, tło emocjonalne dla agresji ofensywnej.

Strach jest emocją elementarną, zakorzenioną w pierwotnym jądrze migdałowatym, w układzie limbicznym (odpowiadającym za stricte emocjonalne reakcje) – związany z instynktem samozachowawczym, obroną, generalnie z unikaniem ryzyka. Strach pojawia się, kiedy życie albo zdrowie są zagrożone, kiedy zwierzę wyczuwa niebezpieczeństwo. Dotyka osobnika (bezpośrednio) i/lub potomstwo, partnera, towarzyszy (pośrednio, kwestia zachowań społecznych). Każdorazowo, neurofizjologicznie (adrenalina/noradrenalina), poczucie strachu przygotowuje organizm do natychmiastowej ucieczki albo do agresywnego ataku[3] (napięcie mięśniowe, znieruchomienie).

Wilk szary (dziki, nienawykły do ludzkiej obecności) w swej naturze przestrzega sztywnego dystansu, mając unikanie za priorytet. Przestrzeganie regulaminowej odległości 100m od rezydentów parku zawarli w regulaminie strażnicy Yellowstone – obowiazuje zarówno profesjonalnych obserwatorów przyrody, jak i zwykłych turystów.[4]

Przedstawiciele społecznych psowatych (w tym pies i wilk) używają kompleksowych, mniej lub bardziej ekspresywnych sygnałów stresu eksponowanych w sytuacji niebezpieczeństwa, na sygnałach grożących kończąc (ostrzegawcze, np. warczenie, jeżenie sierści, pokazywanie zębów). Funkcją tychże jest zapobieganie przekroczeniu krytycznego dystansu (indywidualny dystans ucieczki) przez potencjalnego intruza – abstrakcyjnej granicy, po której zignorowaniu zwierzę jest w stanie zaatakować napastnika (w samoobronie).

Epizody wilczej agresji w obronie zamykają się w interakcjach międzygatunkowych – człowiek jest czynnikiem mechanizmu ucieczki dla dzikiego zwierzęcia, zarazem pełni rolę dominującego drapieżnika w ekosystemie.[5] Interakcje wewnątrzgatunkowe rozwiązują sygnały zapachowe (zapobieganie konfliktom terytorialnym) oraz rytuały zachowania afiliacyjne (uległa postawa, zachęta, wokalizacja, mimika) bądź agonistyczne (czerpiące z kontrolowanej agresji).

Każde skonfrontowane zwierzę – w tym zwierzyna łowna (np. ścigane kopytne) – będzie dążyło do uniknięcia starcia wręcz, dopóki to możliwe, ale zaatakuje osaczone. To jeden z powodów, dla którego statystycznie około 10% wilczych polowań kończy się sukcesem, a drapieżniki wychodzą ze starć poranione. To także kryterium wyboru ofiary wyłuskiwanej z uciekającego stada przez liderów wilczej grupy  – ranne, chore, stare albo młode, niedoświadczone zwierzę.[6]

  • Grupa wilków (tutaj kolektywna współpraca) może zaatakować, jeśli odczuwa głód uruchomienie sekwencji drapieżnej, strategia polowania, bez udziału emocji.

Z perspektywy behawioru wzorzec zachowania jest stałą, acz instynktownie wyzwalaną sekwencją elementów składowych. Każdemu przypisano fazy poprzedzającą i następującą, w komplecie zmierzające ku finalizacji  łańcucha instynktownych zachowań poprzez konsumpcję. W kontekście dążenia do zaspokojenia potrzeb (tutaj głodu) owa sekwencja zachowań łowieckich stanowi specyficzny, ewolucyjnie wdrukowany łańcuch dziedziczonych zachowań. Doświadczony, dorosły wilk szary jest w stanie zabić i skonsumować adekwatną gabarytowo ofiarę dyktowaną dietą, gdzie popędem będzie poczucie głodu, a ruch konkretnego obiektu odpali sekcję dynamiczną spłoszona zwierzyna inicjuje pościg (jej start do ucieczki ma wartość bodźca).

Wilk w malarstwie
Na malowanego wilka trafiłam przypadkiem, machinalnie przeglądając internet. Nie był “tradycyjnym” groźnie warczącym, imponującym, krwawym mięsożercą. Był naturalnym w swej sylwetce zwierzęciem, dziko piękny - kluczowy drapieżnik pospolicie przyłapany z grupą innych wilków w tle.

W 2008 roku, Jiro Taniguchi w swojej mandze "Wędrowiec z Tundry"[7] posuwa się do zilustrowania stada wygłodniałych wilków wytrwale śledzących garstkę wędrowców, przypuszczając regularne ataki na psi zaprzęg, aby podstępnie podkradać prowiant pomimo rozpalanych ognisk czy ostrzegawczych wystrzałów z broni palnej, skutkiem czego psy zaprzęgowe jeden po drugim uciekają w dzikie knieje, a ostatecznie giną sami podróżnicy. Jest to fikcja literacka pozbawiona naukowego uzasadnienia. Owszem, według prehistorycznych relacji czy też na łamach historii średniowiecznej Europy, głodne wilki podążały za ludźmi po rozległych, dzikich przestrzeniach (vide Syberia). Powodem były potencjalne zasoby pożywienia – konie, pędzone z miejsca na miejsce renifery, opcjonalnie psy zaprzęgowe biorące udział w starciach (zabicie, poranienie).

Wilk szary (i nie tylko on) z awersją omija zapach człowieka pozostawiany po lasach (na co wskazują relacje o nieufności wobec instalowanych kamer przyrodniczych, konieczności maskowaniu kabin obserwacyjnych, etc). Pozostaje wrażliwy na ludzką obecność i utrzymuje dystans, o ile przedtem

  • Nie znalazł w pobliżu jadalnych, strawnych odpadków (okazjonalna padlinożerność, żerowanie na wysypiskach).
  • Nie zapoznał się ludzkim zapachem w wieku szczenięcym (relatywne oswojenie, "wypuszczenie na wolność" nieprzystosowanych osobników).

Do dnia dzisiejszego, we współczesnej Europie nie udokumentowano incydentalnego, nieprowokowanego ataku dzikiego, zdrowego wilka na człowieka. Ścisłe procedury zgłoszeniowe notowane są w zakresie niechronionych zwierząt gospodarskich na pastwiskach, gdzie do takich ataków realnie dochodzi (przypuszczane na inwentarz i/lub na psy domowe bez predyspozycji rasowych do aktywnej prewencji). W rejonach ochrony gatunkowej wymagana jest analiza DNA dla potwierdzenia incydentu.

Od jakichś dwóch lat próbowałem sfotografować wilka w Bolimowskim lesie... Gdzieś tam ktoś mówił, że widział... ale nigdy nie udawało się trafić. W końcu idąc leśną drogą wcześnie rano wyszedł sobie zza zakrętu i trafił prosto na mnie :) Na początku chyba mnie nie widział.. bo szedł w moją stronę dopiero później przystanął na jakieś 30sek. i powoli odwrócił się i poszedł inną drogą. Niektórzy twierdzą, że to samica młoda.

Bartek Mika, autor zdjęcia tytułowego.

źródła:"The fear of wolves: A review of wolf attacks on humans"; (NINA) Norwegian Institute for Nature Research (2002)
Agnieszka Samsonowicz; "Łowiectwo w Polsce Piastów i Jagiellonów" (2012)

Anglojęzyczną wersję artykułu (z 2018 roku) można znaleźć pod linkiem Wolf attack on human - prism of survival


[1] Za wydaniem The Associated Press (OKANOGAN, WA (AP); 13 lipiec 2018)
[2] [Pominięta w rozważaniu] Reprodukcja to proces dotyczący łączenia się w pary męskich i żeńskich osobników celem prokreacji w obrębie własnego gatunku, rozmnażania (indywidualnie, krótkoterminowo) oraz zapewnienia gatunkowi przetrwania (globalnie, długoterminowo). Rodzice przekazują potomstwu kopie genomu (po połowie od każdego z nich) oraz podejmują się odchowania – dają poczucie bezpieczeństwa, wspierają rozwój, dostarczają pokarm. Ewolucyjny mechanizm opiera się na selekcji – silniejszy, zdrowszy, łatwiej adaptujący osobnik ma szansę przetrwać (młody), aby przekazać dalej silniejszy, zdrowszy, łatwiej adaptujący materiał genetyczny (dorosły).
[3] Mowa o aktywnej obronie (w zakresie strategii 5F).
[4] Dystans na jaki człowiek może podejść do dzikiego wilka (w naturalnym środowisku) zanim zwierzę ucieknie, został zbadany przez skandynawskich naukowców. Otrzymane wyniki uśredniono do 106m (w przedziale 17-301m, w zależności od siły/kierunku wiatru oraz od tego, czy sytuacja dotyczyła grupy, czy pojedynczego osobnika). Przez kolejną godzinę zaobserwowano, iż zwierzęta uczestniczące w zdarzeniu trzymały dystans około 1.2km od newralgicznego miejsca. — za At what distance do wolves move away from an approaching human (2007); autorstwa J. Karlsson, M. Eriksson, O. Liberga
[5] Ten argument odróżnia człowieka od wszystkożernego niedźwiedzia brunatnego  – niedźwiedź rywalizuje z wilkiem o zasoby, tymczasem człowiek zasobami zarządza, koegzystując na tym samym teryturium z innymi gatunkami zwierząt albo je stamtąd wypierając.
[6] Osobną kwestią jest ryzyko błędnego wyboru, czego doświadcza drapieżnik rezygnujący w trakcie polowania przypuszczonego na upatrzoną ofiarę (brak doświadczenia) kosztem spalania energii (zbyt szybka, zdrowa, silna zwierzyna).
[7] Jedno z zebranych opowiadań pod tytułem "Biały zew", zainspirowane nowelą "Biały kieł" Jacka Londona.